Wczorajszy dzień pełen emocji. Różnych. Od bladego różu, po czerwone wino. A nawet czarne chmury gradowe. Nerwowa jestem. Cóż zrobić. Ale też i wszyscy naokoło o tym wiedzą. A jak nie wiedzą, to wysyłam ostrzegawcze "spierdalaj'. No jak ktoś nie zrozumie tej subtelnej wskazówki, że czas skorzystać z wyjścia awaryjnego, to już jego wina. Sam się prosił.
Dokonałam werbalnej egzekucji na jednym osobniku. Ciśnienie mi się podniosło. W celu doprowadzenia organizmu do jako takiej normy, wsiadłam w samochód z postanowieniem "przejadę się szybko, to mi przejdzie". Niestety, było za ślisko. Mnie to nie przeszkadza za bardzo, mimo letnich opon. Ale większości kierowców tak. Przeżywają szok termiczny kiedy temperatura spada do zera, który objawia się nagłym spadkiem umiejętności do kierowania pojazdami mechanicznymi (czterokołowymi dodam, rowerzyści mimo aury trzymają się dzielnie).
Nigdy tego nie zrozumiem. Nagle wszyscy jeżdżą 40 km/h . Zostanę policjantem i będę ich karać za utrudnianie ruchu drogowego innym użytkującym. Czy nie jest dla mnie za późno?
Książka.
Musiałam się wyspać. Poważnie. Dziś nadrobię zaległości.
czytam równocześnie dwie książki. Twoją i książkę wydaną - Olgi Tokarczuk. Mam więc dwie dobre lektury. Nie ściemniam, nie ma tutaj ni odrobiny przesady. Obie pozycje są dobre. Po Olgę sięgam do torebki (czytam głównie w drodze do i z pracy), na drugą czekam co wieczór, aż wpadnie do mojej skrzynki:)
OdpowiedzUsuńPopieprzyły mi się te komentarze. Wybacz Kochana, odpisałam gdzie indziej. Nawet nie wiem gdzie ...
UsuńDzięki za wsparcie i teksty "ile dzisiaj napisałaś???? Dlaczego nie mam nic na skrzynce!".