Jeszcze ciepłe. Dosłownie przed chwilą postawiłam na końcu kropkę. Kiedyś wrzucę dla porównania, jak wyglądają te same teksty po tym, kiedy przeczytam je 3-4 razy. To będzie interesujące doświadczenie. Więc tym razem raczę Państwa surową sztuką mięsa:
(...)
-
OBCHÓD! – wykrzyknęła głowa w drzwiach. Tak samo szybko jak się pojawiła, tak
samo szybko zniknęła. Za chwilę dało się ponownie słyszeć „obchód”, kiedy głowa
alarmowała następną salę na oddziale.
-
Później pogadamy! – szybko dodała jej nowa koleżanka – teraz posprzątaj na
szafce!
Będąc
w obcym dla siebie środowisku nie dyskutowała, tylko robiła co jej kazali. Nie
rozumiała co obchód ma wspólnego z jej szafką, ale szybkim ruchem zgarnęła
wszystko z wierzchu i włożyła na półkę. Drzwiczki, które się nie domykały,
zastawiła torbą. Miała ogromną nadzieję, że zrobiła wszystko dobrze. W sumie
nie była pewna, czy nie będą zaglądali do szafki, żeby sprawdzić czy nie ma tam
małego szpiegowskiego satelity rosyjskiego pochodzenia.
-
Dzień dobry – w drzwiach ukazał się lekarz ze swą świtą. A właściwie należałoby
powiedzieć: szanowny pan doktor, który dla naszego dobra poświęcił najlepsze
lata swojej młodości; oddając się nauce, by nasz gatunek miał prawo przetrwać.
Szanowny pan zapomniał, że kobiety rodziły kiedyś w jaskini przegryzając zębami
pępowinę. A gdyby oddał się nauce, zamiast studiowaniu anatomii koleżanek z akademika, może mógłby już umieć
wyeliminować z każdego faceta gen odpowiedzialny za N5-JestemDupkiem
-
Paniii … - przeciąganie „i” to była jakaś psychologiczna gra. Najwyższy stopień
wtajemniczenia w byciu kutasem. Nigdy nie przeczytał na głos żadnego nazwiska.
Kończyłaś się na „iii” na jego oddziale.
-
… ii który tydzień?
-
trzydziesty szósty – odpowiedziała pierwsza maglowana pacjentka.
-
jak samopoczucie?
-
trochę ciągnie jak sikam, ale poza tym jest w porządku.
Lekarz
obejrzał jej brzuch, coś pomacał. Wdzięczna robota.
-
Wygląda, że jest ok. Jeszcze poleżymy – padło z jego strony w końcu.
- Następna pacjentka, Paniii ….
-
Tak, tak. Dzień dobry – wręcz zadźwięczało w tej napiętej ciszy niczym złota
moneta upadająca na wyślizgany bruk dziedzińca starożytnej Chani – szwy
trzymają. 18 tydzień, ja na kontrolę. Trzecia ciążą. Druga z rzędu cesarka. Od
ostatniej nie minął rok. Ale według mnie jest ok. Za dwa dni mnie pan wypuści –
zgromadzeni w pokoju byli nieco ogłuszeni tą serią. Już wiedzieli jak by się
zachowali gdyby strzelali do nich z CKM-u. W ogóle nie byli przygotowani na
odstrzał.
-
Skoro pani wie lepiej – odparł lekarz przechodząc do następnej pacjentki.
-
Paniii … - Agnieszka, nawet nie miały kiedy pogadać, choć mieszkały razem od
jakichś 3 godzin – i co mi pani powie?
-
Bez zmian panie doktorze – krótkie, miłe, konkretne, na temat. Też by chciała
udzielić równie błyskotliwej odpowiedzi.
-
No to teraz, Paniii …. – nie dała mu szansy się wykazać elokwencją i przerwała
między drugim a trzecim „i”
-
A ja sama bym chciała wiedzieć.
Brawo!
Teraz z pewnością zasłużyła na nagrodę. Nie dość, że słaby tekst, to jeszcze
ten protekcjonalny ton.
-
A to pani nie wie, że jest w ciąży?
Salę
przebiegł cichy szmer. Prawdziwa meksykańska fala. Za panem doktorem w chichot
ruszyły pielęgniarki i lekarki z jego świty, następnie salowe. Po nich
pacjentki.
(...)
Cześć,
OdpowiedzUsuńSzpital, poważna sprawa.
Czepię się dialogów, dobrze? Pod względem technicznym:
"- Później pogadamy! – szybko dodała jej nowa koleżanka – teraz posprzątaj na szafce!" - słowo teraz z dużej litery, a po słowie koleżanka kropka.
Dialogi z dużej litery. To po prostu nowe zdania.
" - Następna pacjentka, Paniii …." - paniiii z małej litery, bo po przecinku.
Pogubiłam się we fragmencie: "Już wiedzieli jak by się zachowali gdyby strzelali do nich z CKM-u. W ogóle nie byli przygotowani na odstrzał." - wiedzieli, jak by się zachowali, ale nie byli przygotowani na odstrzał czy ostrzał? Wiesz, czytelnik niekoniecznie jest tak inteligentny, jak tego oczekuje autor. Może poczuli się jakby strzelano do nich z CKM-u? Wtedy fakt bycia nieprzygotowanym jest ok. :)
Bosz...we wszystkich szpitalach robią z człowieka głupka. A już myślałam, że tylko mnie to spotyka.
Co napisałaś od stycznia?
Pozdrawiam!