czwartek, 19 stycznia 2012

Konspekt

nie znaczy streszczenie. Nie wiedząc jednak co autor miał na myśli, stworzyłam kręgosłup dla mojej książki. To jak operacja na otwartym sercu. Którą przeprowadza okulista. Wychodząc z założenia, że chodzić też kiedyś nie umiałam, dobrnęłam do wniosku. Otóż mili Państwo, dość chowania do szuflady. Folder "The book" jest przepełniony zapiskami z życia wziętymi i wymyślonymi. Czas najwyższy zacząć działać.

Streszczenie podzieliłam na rozdziały, które odzwierciedlają etapy z życia głównej bohaterki. Pierwszy, wbrew logice, nie daje nam żadnej wiedzy na temat gdzie, jak,dlaczego, kto zaś i skąd się wzięło. Pierwszy rozdział jest dzisiaj. Kolejne będą nas do niego przybliżać. Nie wiem czy to ma sens. Ale gdybym zaczęła pisać od początku, zamiast od końca, mogłoby się w ogóle nic nie wydarzyć. To pewnie też bez sensu.

Mam w głowie 2 główne postaci.Chcę by książka miała maksymalnie 120 stron. Obawiam się, że więcej nie dam rady zapełnić w sposób sensowny i interesujący. Wciąż się waham czy jeden z bohaterów ma mieć czarodziejskie moce. Wszystko przemawia na korzyść takiego rozwiązania.

Jestem w trakcie pisania rozdziału drugiego. Mam 5 stron. Dziś wysyłam to po raz pierwszy do krytycznej osoby. To znaczy, czy jest krytyczna, czy tylko mnie lubi, to się okaże. Chcę wiedzieć, czy wciągnęła ją ta historia na tyle, że nie może się doczekać co będzie dalej. Jeśli tak. Noc spędzę na pisaniu.

1 komentarz:

  1. Całe nasze pokolenie oczekuje na te teksty z szuflady, w księgarniach jakoś tak powiewa nudą...
    Potrzebny powiew świeżości! Poprosimy o nieduży, choć tyci kawałeczek:) tortu, tak na spróbowanie

    OdpowiedzUsuń